Strony

niedziela, 5 lutego 2012

W odpowiedzi na post o toaletach:

Anonimowy pisze...
"Nie działa bo w komunalce woda zamarzła ...."

W odpowiedzi na post:

Anonimowy pisze...

"Nic się nie znacie w tej Pienicznej, najważniejsza zasada marketingu mówi:
"nieważne czy mówią źle, czy dobrze byleby mówili". Jakbyście byli po takich szkołach jak nasz Pan burmistrz to też byście tą zasadę stosowali, bo ona ze wszystkich świętych praw marketingu jest najłatwiejsza do zrealizowania, a w jaki sposób robi się to u nas, to widzimy na co dzień."

PARA W GWIZDEK - cz. II artykułu

Czytelniczka pisze: Piwniczna nie bez kozery nazywana była Piwniczną-Szyją. Podjazd do rynku i przejazd przez niego już teraz jest niełatwy, szczególnie zimą. Dlatego jestem zdziwiona, a jednocześnie zaniepokojona beztroską jednego z radnych naszej Gminy, który na moje obawy odpowiedział: „to postawi się przed rynkiem znak ograniczający tonaż”. Kto postawi ten znak? Pan radny? Przed czy dopiero po uzyskaniu zgody Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKA)? A GDDKA w radosnych podskokach takiej zgody udzieli? Z całym szacunkiem dla aktywności pana Burmistrza i jego argumentów zawartych w artykule i liście otwartym, uważam, że jego zadaniem, a wręcz obowiązkiem, jest z całą mocą i wszystkimi przez prawo przewidzianymi środkami zawalczyć o obwodnicę Piwnicznej. Nie interesuje mnie w tym momencie kiedy i na podstawie czyjej decyzji plan budowy obwodnicy dla Piwnicznej został schowany do najprzepastniejszej szuflady. Tą szufladę należy natychmiast otworzyć, bo jest nie pięć, ale już tylko minuta przed dwunastą! O to trzeba walczyć, aby nie doprowadzić mieszkańców Piwnicznej do takiej desperacji, że będą zmuszeni blokować przejazd przez nasze miasto. To właśnie trzeba wyjaśnić premierowi Tuskowi, że nie ma przejazdu przez Piwniczną bez realnej szansy na budowę obwodnicy, obojętnie czy to tunelem, estakadą czy drogą. Pan, panie Burmistrzu powinien myśleć w pierwszym rzędzie o mieszkańcach, o społeczeństwie, które wybrało Pana na gospodarza naszej Gminy. Rozmowy w sprawie nowego mostu i przejazdu z Polski na Słowację rozpoczęły się zapewne około roku 2000, skoro w roku 2006 podpisano w tej sprawie międzynarodową umowę. I już przy tych pierwszych rozmowach, których Warszawa nie taiła przed Burmistrzem Piwnicznej, powinny u niego dzwonić wszystkie dzwonki alarmowe i zapalić się czerwone lampki ostrzegawcze. Nowy przejazd na stronę słowacką jest konieczny i bardzo potrzebny, ale dla Piwnicznej sprawą najwyższej wagi będzie wtedy budowa obwodnicy. Proszę zostawić umowy międzynarodowe w gestii polskiego rządu, bo tam jest odpowiedzialność za dojazd do mostu i kompetencje w tej sprawie. Od Pana oczekuję woli i zdecydowanych działań, aby Piwniczna i jej mieszkańcy mogli koegzystować z drogą przejazdową na Słowację. Może mi Pan powiedzieć, że mój dom „daleko od szosy, daleko od strzału” , więc po co robię zamieszanie? Moja odpowiedź jest taka: mój mąż i ja wybraliśmy Piwniczną świadomie na nasze miejsce do życia, chociaż znamy parę innych ciekawych i dobrych miejsc, co najmniej w Europie. Tak się złożyło, że droga do naszego domu w Kosarzyskach nigdy nie będzie drogą ruchliwą, ani tym bardziej przelotową. Wybraliśmy Piwniczną jako całość, urzeczeni nie tylko urokiem tego miejsca, ale głównie życzliwością, uczciwością i pracowitością żyjących tu ludzi. I dobro tych właśnie ludzi leży mi tak zwyczajnie i po ludzku na sercu i dlatego proponuję Panu wszelką pomoc, jakiej mogłabym udzielić w Pana staraniach o powstanie obwodnicy dla Piwnicznej. Z przykrością i pewnym zawstydzeniem zauważyłam w „Liście otwartym do premiera Tuska” kilka drobnych błędów, które w żadnym wypadku nie powinny się zdarzyć w tak ważnym, publikowanym w mediach i szeroko komentowanym piśmie Burmistrza do Premiera. Wiem, że ma Pan możliwość konsultacji z autorytetami na polu języka polskiego, których w Piwnicznej nie brakuje, ale i moja skromna pomoc może się Panu przydać, chociaż byłaby to pomoc niefachowa, bo z wykształcenia nie jestem polonistą. Jestem zdania, że nie ma takich błędów, których nie dałoby się przy odpowiedniej dozie wysiłku naprawić, dlatego jestem niepoprawną optymistką i wierzę, że jest jeszcze szansa na obwodnicę dla Piwnicznej. Życzę Panu powodzenia! Barbara Schuster

PARA W GWIZDEK - cz. I artykułu

Czytelniczka pisze: Oby para nie poszła tylko w gwizdek! Przejazd na Słowację, czy objazd Piwnicznej? Ależ jedno i drugie! W Dzienniku Polskim z dnia 24.12.2011 roku ukazał się tekst redaktor Alicji Fałek zatytułowany „ Apeluję do premiera o budowę mostu”, w którym opisany jest problem budowy mostu na Popradzie i dróg dojazdowych do niego. W tekście tym cytowane są wypowiedzi pana Burmistrz Edwarda Bogaczyka, a sam „List otwarty do premiera Tuska” został 23.12.2011 roku opublikowany na sądeckim portalu informacyjnym Sądeczanin. W międzyczasie w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim zamieszczono krótkie notatki prasowe informujące o tym, że Minister Infrastruktury wystąpił do Ministra Finansów o zapewnienie środków finansowych na budowę tej części inwestycji, która w projekcie transgranicznym ze Słowacją przypada na Polskę. Wprawdzie Minister Finansów na tą chwilę odmówił udzielenia takiego zapewnienia, ale inwestycja trafiła na listę wydatków, nad którymi posłowie będą obradować przy okazji zmian w ustawie budżetowej. Pan poseł Marian Cycoń na spotkaniu w Urzędzie Miasta i Gminy Piwniczna-Zdrój obiecał, że dołoży wszelkich starań, aby inwestycja ta znalazła się na możliwie najwyższej pozycji tej listy. Znając siłę przebicia pana Posła, jego doświadczenie polityczne i samorządowe oraz zaangażowanie, jestem pewna, że osiągnie i tym razem zamierzony cel. Umowa, jaką zawarły w roku 2006 rządy słowacki i polski w sprawie nowego przejazdu między naszymi krajami przewiduje płacenie kar konwencjonalnych na wypadek wycofania się z tej inwestycji lub jej przerwania w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych. Wysokość kary będzie dzisiaj znacznie wyższa, bo zostanie uwzględniony wskażnik inflacji od roku 2006. Ponadto rząd polski musi liczyć się z tym, że strona słowacka wystąpi do instytucji unijnych o odszkodowanie za dotychczas poniesione koszty związane z tą inwestycją na wypadek, gdyby strona polska nie dotrzymała warunków umowy z roku 2006. Jestem więc w miarę spokojna o to, że rząd polski nie dopuści do tego, aby przypiąć sobie łatkę niesolidnego partnera we współpracy międzynarodowej i narażać nasz kraj na duże i niepotrzebne wydatki związane z płaceniem kar i odszkodowań. Natomiast mój najwyższy niepokój budzi los Piwnicznej po wybudowaniu mostu na Popradzie i dróg dojazdowych do niego. Już teraz do dawnego przejścia granicznego na Mniszku, po zniszczonej i niebezpiecznej drodze i przy ograniczonym tonażu do 2,5 tony pomykają ukradkiem samochody ciężarowe. Po zakończeniu inwestycji nie będzie już pardonu i przez Piwniczną pojadą wszystkie tiry, które teraz z konieczności jadą do Leluchowa, aby przejechać na stronę słowacką, także te, przewożące ładunki niebezpieczne. A o konsekwencjach wypadku takiej ciężarówki w obrębie rynku, aż strach myśleć. Łatwo sobie wyobrazić, że wtedy Piwniczna zacznie się po prostu sypać, począwszy od Młodowa poprzez rynek zabudowany starymi, często zabytkowymi budynkami, aż po zabudowania stojące od rynku po nowy most. C.D.N. Barbara Schuster