Marcin P pyta na piwnicznainfo o Kicarz
Jak widzę
portal piwnicznainfo nie kwapi się z odpowiedzią na Twoje pytanie.
Z mojego
doświadczenia wynika zresztą, że portal generalnie „olewa” prośby, zapytania,
uwagi albo krytykę skierowaną do Admina, czyli nadgorliwego CENZORA.
Pozwolę
więc sobie odpowiedzieć Ci w tym temacie najlepiej jak umiem i na ile moja
wiedza pozwala..
Myślę, że
dla burmistrza, a co za tym idzie jego nadwornego portalu ( pracującego na
sławę i chwałę szefa, obok strony
urzędowej), czas na KICARZ dopiero przyjdzie.
A przyjdzie
na pewno, tak jak to było na krótko przed ostatnimi wyborami.
Wtedy to
Spółka Narciarska Kicarz postawiła to osławione już rusztowanie, na którym
zawisł niemniej osławiony baner zapowiadający rozpoczęcie sezonu narciarskiego
na rok 2010/2011, albo też 2011/12? Nie pamiętam, bo o głupotach mam zwyczaj
szybko zapominać.
No i tak za
zgodą Gminy rusztowanie sobie stało, a baner został w praktyczny sposób przez
jakiś łobuziaków bezrozumnych wykorzystany do tego, aby sprayem dopisać na nim
krótki, ale dosadny tekst, obrażający burmistrza.
Akcję
usuwania tego napisu koordynowała chyba służba podległa burmistrzowi, a
sprawnego przebiegu doglądała podobno nasza Policja, nie pozwalając ciekawskim
tego cyrku fotografować
Nareszcie
baner zniknął, ale rusztowanie na terenie gminnym dalej stoi. A jak się
niedawno okazało, stoi nielegalnie i czynsz dzierżawny pewnie nigdy, jak to u
Spółki było w zwyczaju, nie był i nadal nie jest płacony. No, ale burmistrz tak
ma, że z „przyjaciół” zdzierać nie będzie.
Okazało się
też, ze rusztowanie postawiono nielegalnie, bo Spółka nigdy nie uzyskała
pozwolenia ani od Kolei ani od Dróg Krajowych i Autostrad ( z powodu zachowania
odległości od torów i drogi ), ale za to dostała pozwolenie od burmistrza i to
wystarczyło.
Normalka,
na folwarku zwanym Piwniczną!
A na
kilkanaście tygodni przed wyborami pan burmistrz zaprosił swoich mieszkańców na
spotkanie z prezesami Spółki Narciarskiej Kicarz do Domu Kultury.
Wtedy to
pan Charzewski, prezes Charzewski, przy pomocy najnowszej techniki pokazywał ze
zdumienia i zachwytu oniemiałej publice, co to wszystko powstanie.
A powstanie
piękna górna i niemniej piękna dolna stacja wyciągu, jakimi kanapami będą
narciarze wywożeni ponad Popradem do góry, osłoniętymi, a może i podgrzewanymi,
pokazywał przecudną bryłę regionalnej knajpy ( przy czym zarezerwował sobie
prawo wyboru kucharza, może nawet Włocha
czy innego Francuza ) i domków drewnianych
dla gości, do Koliby dobuduje szklaną windę, bo Koliba już była własnością
Spółki i jeszcze więcej podobnych dupereli pokazywał.
Przy tym w
swojej olbrzymiej łaskawości zapowiedział, że wszystkie miejsca pracy związane
z wyciągiem obsadzi miejscowymi, czyli Piwnicokami, a już na pewno te,
które nie wymagają specjalnych kwalifikacji, czyli pomoce kuchenne,
sprzątaczki, chłopów przy armatkach śnieżnych itd., czyli tzw. pospólstwo
znajdzie u wielmożnego pana pracę, na sezon, rzecz jasna, potem do widzenia.
A
wszystko to jako wizualizację, czyli na razie na niby, ale potem, to będzie się
działo.
No i od lat
widzimy co się dzieje. A widzimy, że nic, poza wyciętym na Kicarzu lesie, nic
się nie dzieje. A i las wycinano „obcymi” rękoma a nie piwniczańskimi, bo to w
Piwnicznej podobno pan Charzewski nie mógł
odszukać tych, co to na lesie i jego wyrębie się znają, a czas gonił!
Przyjechali więc drwale z Beskidu Śląskiego i robotę szybko wykonali, ale coś z
zapłatą za robotę było nietęgo, podobno.
W
międzyczasie pan Charzewski już nie jest prezesem, a jego zastępca, pan
Gąsiorowski mieszka podobno pod kontrolą państwową tam, gdzie nikt dobrowolnie
nie chciałby zamieszkać.
Dawcy
pieniędzy, czyli inwestorzy, zmieniali się w tej Spółce jak w kalejdoskopie, a
każdy następny chciał inwestować dużo więcej niż poprzednik.
Dziś nikt
pewnie nie przyzna się do tego, że brał udział w tej zabawie, bo wstyd i to
wielki!
Jeżeli
Spółka jeszcze istnieje, to jej zarząd powie, a burmistrz chętnie potwierdzi,
że nie budują, bo ekolodzy zaskarżyli pozwolenie na budowę. Z tym zaskarżeniem
to prawda. Proces przed NSA miał odbyć się w połowie lipca i został przez sąd
przesunięty na koniec lipca.
Ale pozwolenie
na budowę jest od co najmniej 5 lat ważne,
więc dlaczego wyciąg i cała reszta tego cudu jeszcze nie działa?
Jak sąd
uzna, że pozwolenie, które wydał Starosta nowosądecki jest nieważne, to
Starosta będzie miał problem, a nie Spółka. Myślę, że Spółce byłoby nawet na
rękę, aby sąd tak zadecydował, bo wtedy skasowałaby wielomilionowe
odszkodowanie od skarbu państwa.
Mam
podejrzenie, graniczące z pewnością, że ten proces ekologów ze Starostą jest
Spółce bardzo na rękę, a jeszcze bardziej przegrana.
Ach, i
jeszcze jedno jest pewne. To mianowicie, że burmistrz zamienił 20 hektarów
na Kicarzu, na ok. 5 hektarów na Radwanowie, bez jednej złotówki dopłaty ze
strony Spółki.
No, tak
jakoś wyszło!
Marcinie P
– czy jeszcze pytasz o szanse powstania stacji narciarskiej na Kicarzu?
A może
poczekaj jeszcze parę miesięcy, będzie krótko przed wyborami. Jest wtedy
szansa, że pomysł wyciągu na Kicarzu zmartwychwstanie i może znowu jacyś
marzyciele uwierzą, że ten wirtualny pokaz to już, już będzie rzeczywistością.
Bo znam takich, co to już słyszeli helikoptery krążące nad Kicarzem, aby słupy
pod wyciąg podawać.
Znane hasło
wyborcze naszego burmistrza brzmi jakoś tak: wybierzcie mnie, bo chcę dokończyć
to (wielkie dzieła zawsze!), co zacząłem.
Pozdrawiam!