Strony

niedziela, 16 marca 2014

Myślący Piwniczanie, chcę wam wyjawić dlaczego nie chodzę od pewnego czasu na tzw. zebrania osiedlowe z naszą władzą.

Otóż zwykle jest określony przewodni temat takiego spotkania, jak to wygląda w praktyce?
Burmistrz rozpoczyna rozwlekły monolog na temat swoich dokonań który, czasami trwa nawet 60 minut, w tym monologu sam sobie zadaje pytania, czyli uprzedza w tym zebranych, są to pytania na które, ma z góry przygotowaną odpowiedź i jej udziela.
Po takim monologu ludzie są już tak zmęczeni, że praktycznie nikt nie ma ochoty na zadawanie pytań.
Jeżeli się zdarzy, że ktoś z sali zada pytanie, które jest nie wygodne dla burmistrza, natychmiast podnoszą się pomruki, głosy sprzeciwu pewnych osób tego zebrania, wychodzi na to, że burmistrz nie musi odpowiadać, są na sali osoby, które pełnią społecznie funkcję (może za kasę?)adwokata burmistrza.
Tak to wszystko wygląda, to są moje wieloletnie obserwacje, znam ten scenariusz i wiem, nawet jestem tego pewny, że burmistrz przed takim spotkaniem spotyka się ze swoimi zwolennikami i wyznacza im zadanie jak mają się zachować na zebraniu w przypadku gdyby "ktoś" zadał niewygodne pytanie.

Bardzo proszę o głos w tej dyskusji, czy ktoś z Was też ma takie odczucie, że te zebrania ze społeczeństwem to jest farsa, gdzie wszystko jest ustalone i rozpisane wg wygodnego dla burmistrza scenariusza?