Ano, zabrał się burmistrz do oszczędzania na prądzie. Pomyślał, a może i nie pomyślał,ale wykonać kazał. Nie
pytając o opinię ani Sołtysów, ani Osiedlowych,ani nawet radnych, sam
zadecydował ( korzystając jedynie chyba z pomocy swoich urzędników),
KTÓRE LAMPY ZOSTANĄ WYŁĄCZONE, A KTÓRE NAWET ZDEMONTOWANE. Tam, gdzie
za gminne pieniądze oświetlano poszczególne posesje, z czego nie mieli
korzyści nawet najbliżsi sąsiedzi, należało to zrobić, tyle że już dawno
temu. Oświetlenia zabrakło po burmistrzowskiej czystce jednak i tam, gdzie było konieczne. Protestującym
mieszkańcom powiedziano w urzędzie, że sprawdzane będą tylko protesty
dostarczone na piśmie.Urzędnicy, jak nakazuje im ich specyficzna logika
liczyli na to, że mieszkańcom nie bardzo będzie się chciało przepychać z
urzedem pisemnie, co zwyczajowo zaoszczędzi im pracy. Tam gdzie
mieszkańcy jednak jednak złożyli pisemne veto pojawiał sie będzie
osobiście pan Kmiecik, aby również osobiście decydować, czy oświetlenie
ma wrócić na swoje miejsce. Byleby ten EKSPERT gminny i znawca
potrzeb i uwarunkowań lokalnych nie wizytował tych miejsc w godzinach
swojej pracy, bo nawet o zimowej porze, jak teraz, zmrok zapada dopiero
po tym, jak pan Kmiecik raczy kończyć pracę. Światła wyłączono już
ponad miesiąc temu, a wizytujący punkty świetlne pan Kmiecik nie był
widziany, conajmniej tam, gdzie mieszkam. A może obawia się on poruszania po gminie w zimowych ciemnościach? Bez strachu, panie Kmiecik, jesteśmy spokojnymi ludzmi i nic panu z naszej strony nie grozi,napewno nie! Zapraszamy!
Nie pytając o opinię ani Sołtysów, ani Osiedlowych,ani nawet radnych, sam zadecydował ( korzystając jedynie chyba z pomocy swoich urzędników), KTÓRE LAMPY ZOSTANĄ WYŁĄCZONE, A KTÓRE NAWET ZDEMONTOWANE.
Tam, gdzie za gminne pieniądze oświetlano poszczególne posesje, z czego nie mieli korzyści nawet najbliżsi sąsiedzi, należało to zrobić, tyle że już dawno temu.
Oświetlenia zabrakło po burmistrzowskiej czystce jednak i tam, gdzie było konieczne.
Protestującym mieszkańcom powiedziano w urzędzie, że sprawdzane będą tylko protesty dostarczone na piśmie.Urzędnicy, jak nakazuje im ich specyficzna logika liczyli na to, że mieszkańcom nie bardzo będzie się chciało przepychać z urzedem pisemnie, co zwyczajowo zaoszczędzi im pracy.
Tam gdzie mieszkańcy jednak jednak złożyli pisemne veto pojawiał sie będzie osobiście pan Kmiecik, aby również osobiście decydować, czy oświetlenie ma wrócić na swoje miejsce.
Byleby ten EKSPERT gminny i znawca potrzeb i uwarunkowań lokalnych nie wizytował tych miejsc w godzinach swojej pracy, bo nawet o zimowej porze, jak teraz, zmrok zapada dopiero po tym, jak pan Kmiecik raczy kończyć pracę.
Światła wyłączono już ponad miesiąc temu, a wizytujący punkty świetlne pan Kmiecik nie był widziany, conajmniej tam, gdzie mieszkam.
A może obawia się on poruszania po gminie w zimowych ciemnościach?
Bez strachu, panie Kmiecik, jesteśmy spokojnymi ludzmi i nic panu z naszej strony nie grozi,napewno nie! Zapraszamy!