Strony

piątek, 7 listopada 2014

Wyborcze emocje

Wyborcze emocje.

Jak rodzi się decyzja.

Wybierasz.Nie trwa to długo. Po prostu stawiasz krzyżyk przy nazwisku i po sprawie. Ten wybór jest ważny, miałeś sporo czasu,żeby się nad nim zastanowić.Przecież każdego dnia dokonujesz setek innych - bardziej błahych : w co się ubrać, co zjeść na obiad. Obejrzeć film w  telewizji,czy poczytać książkę? Nie namyślasz się długo. Działasz odruchowo.
Zupełnie inaczej jest wtedy,kiedy decydujesz się na to, kim zostać w życiu, za kogo /i czy w ogóle/ wyjść za mąż.
Jedne decyzje są tak banalne,że nasz mózg nawet nie kłopocze świadomości, by je rozstrzygać. Inne odbywają się na wielu poziomach naszego umysłu.
     Wydaje się,że emocje przeszkadzają w racjonalnym myśleniu. Tymczasem okazuje się,że bez nich nie bylibyśmy w stanie  podjąć najdrobniejszej decyzji. Przykładem może być człowiek, który przeszedł operacyjne usunięcie guza mózgu. Nie zmienił się jego iloraz inteligencji, nadal myślał logicznie. A jednak całe dnie tracił na zastanawianie sie, czym zająć się w pierwszej kolejności, albo na rozważanie mało istotnych szczegółów. Przeprowadzone badania dowiodły,że przyczyną  jego problemów było to,że nie odczuwał żadnych emocji. Bez nich nie był w stanie ocenić wagi i znaczenia zdarzeń i zadań,przed którymi stawał. Wszystkie rodzące się w nim przekonania uważał za równoważne i nie mógł podjąć decyzji,które jest istotniejsze. Skończył jako bankrut .
Emocje są po to,byśmy mogli szybko i bez zastanowienia podejmować decyzje w sytuacjach, w których nie ma czasu na namysł. Strach każe nam walczyć lub uciekać. Złość skłania do większego ryzyka, smutek do refleksji.   Emocje kierują naszymi instynktownymi wyborami i czasem warto zdać się na instynkt.
       Czasem wydaje sie nam,że jesteśmy niezwykle racjonalni,ale okazuje się jednak,że tylko tak sie nam wydaje.  Wierzymy,że podejmujemy decyzję przez rozważne zastanowienie się nad rozmaitymi opcjami, ale faktycznie mamy swoja ulubioną i robimy wszystko, by ona okazała się tą słuszną. Nawet jeśli nie potwierdzają tego fakty,to wyszukujemy informacje,które odpowiadają naszym prywatnym przekonaniom, ignorując te niewygodne.
Nie dość,że manipulujemy sami sobą, to manipulują nami także inni. Często wykorzystywany jest  tzw. efekt zakotwiczenia, który polega na tym,że jakiś fakt - jak kotwica- łapie naszą uwagę. Koncentrujemy na nim swoją uwagę i przez jego pryzmat patrzymy na inne rzeczy.
Codziennym przykładem jest słowo "obniżka" czy "przecena", kiedy kupujemy coś, co obiektywnie było naprawdę drogi. Ponoć proces zaczepiania się o "kotwicę" jest nieświadomy. Ja nie do końca jestem przekonana.
     Inną decyzyjna pułapka zwana jest "efektem utopionych kosztów". Im więcej w coś zainwestujemy,tym bardziej czujemy się zobowiązani wykorzystać. Z tego powodu  nie wyrzucamy bardzo drogiego płaszcza,który już dawno wyszedł z mody i na dodatek stał się za ciasny,lub wmusimy w siebie deser w drogiej restauracji,bo został zapłacony. Dotyczy to nie tylko finansów. Czytamy nudną książkę,bo już tak dużo przeczytaliśmy,podtrzymujemy beznadziejne znajomości,bo znajomość trwa od dawna. Nasz umysłowy mechanizm nakazuje nam minimalizować straty przy dużych nakładach. Nikt nie zna go lepiej niż giełdowi bankruci,hazardziści.
 Dlatego jeśli podejmowanie decyzji wymaga od nas dużych kosztów, za wszelką cenę staramy się je zminimalizować.To jest powód, dla którego nie lubimy mieć zbyt dużego wyboru. Czujemy się lepiej, mogąc  wybrać jedna rzecz z dwóch niż  np.z sześciu.
       Wysiłek związany z podejmowaniem decyzji podejmujemy wtedy, gdy to, o czym będziemy decydowali jest dla nas bardzo ważne. Czy przyszłość naszego miasta, przyszłość mieszkańców jest dla każdego z nas ważna? Przekonamy się 16 listopada.
        No dobrze,zdecydowaliśmy już,że wybierzemy. Teraz jednak musimy zdecydować, co wybierzemy.  Przepytujemy znajomych, rodzinę. Oglądamy sondaże. Słuchamy autorytetów. Po co?  Bo gdy inni coś robią,ludzie postępują tak samo. Mówi o tym teoria wpływu społecznego.
Czy mają to wszystko w głowie , łatwiej nam będzie postawić krzyżyk przy odpowiednim nazwisku? Mam nadzieję,że tak. Zachęcam : IDŹ NA WYBORY.

3 komentarze:

  1. CZY WARTO CZYTAĆ NASZĄ GAZETĘ „ZNAD POPRADU” ? - Część 1

    W numerze 9(275) – z września b.r. - został zamieszczony artykuł zatytułowany „Myślący Piwnicznie”. Autorka - Pani Lucyna Latała-Zieba – przedstawiła tam swój punkt widzenia, „że warto wiedzieć co się plecie w Internecie. A plecie się, że ho! ho!”
    Przedstawione, racjonalne wywody na temat idei twórców bloga, w konfrontacji z wpisami blogerów skłaniają do „odpuszczenia” poruszanej tam tematyki.
    Dając niewątpliwie satysfakcję, popędliwie, porywczo atakującej Pani Elżbiecie Reichert-Kądziołka, - z oporami – dałem się skłonić do nieprzyjemnej, a może i zbędnej polemiki.
    Założenie - przez tak zwanych „pokrzywdzonych”- że najlepszą formą obrony jest atak, najczęściej wiąże się z pomówieniami, biorącymi początek w kiepskim rozumieniu moralności. Entuzjaści takich rozwiązań zapominają, że niestety „cel nie uświęca środków”.
    Nie biorą też pod uwagę, że pewne kroki podejmuje się zapobiegawczo, w celu uniknięcia większego zła, i związanych z tym konsekwencji. Młodsze pokolenie naszych mieszkańców może zastanawiać rzadko spotykane zbratanie się Pani Elżbiety Reichert–Kądziołka z Panią Renatą Nowak. Obie były zatrudnione w U.M. i Gminy w Piwnicznej Zdroju, i rozwiązano z nimi umowę o pracę. Może to nieprzychylność losu. Zaczepność Pani Elżbiety Reichert-Kądziołka, została okazana w wystąpieniu „ …Gmina (tzn.ja) nie zamierza w przyszłych okresach realizować inwestycji…”. Przedstawiła tam – tak jak umiała - ocenę mojej etyki.
    Argumentacja odmiennych racji, w kolejności zapisanych wątpliwości:
    Przewodniczącą komitetu wyborczego Edwarda Bogaczyka – już w trzeciej kadencji - jest moja żona. W sprawie wyboru kandydata na stanowisko burmistrza mamy jednakowe zdanie, skłaniam się zatem, aby mię uznać jako oficjalnego współuczestnika wymienionego komitetu.
    Nie rozmawiałem z Panią E. Reichert- Kądziołka na temat rzekomego oskarżenia Pani Renaty Nowak „…za krótko mówiąc inwestycję pn ”baseny”.
    Występuje konieczność wyjaśnienia wątpliwości, odnośnie właściwego gospodarowania środkami inwestycyjnymi, za nadzór nad poprawnością i ilością wykonanych robót.
    Są to przecież finanse publiczne, bez względu na to czy mówimy o tym w okresie kampanii wyborczej. Nie ma więc miejsca żaden chwyt wyborczy, lecz potrzeba rozwiązania problemu. Sugestie w sprawie stawiania zarzutów Pani R. Nowak nie mają żadnego znaczenia. Właściwe kroki w tej sprawie może podjąć wyłącznie U. M i G.
    Stosowne orzeczenie może wydać kompetentny Sąd. Skoro nie zwrócono się jeszcze do sądu, i nie prowadzono postępowania, to w czym rzecz? W opinii technicznej – „Ocena przygotowania, realizacji oraz jakości wykonanych robót, zadania inwestycyjnego: Budowa kąpieliska otwartego w Radwanowie, w Piwnicznej Zdroju”, którą na zlecenie U.M.i G opracowałem w październiku 2013 r. zostały przedstawione ustalenia wynikające z dokumentów, które do wykorzystania udostępniała wówczas Pani Renata Nowak. Sądzę więc, że temat budowy kąpieliska, jest mi bliżej znany niż Pani Reichert- Kądziołka. Jej pomówienia typu „haniebne kłamstwo” czy „draństwo” nie mają nic wspólnego z przyzwoitością. Mogą być jedynie świadectwem cynizmu i arogancji.
    Pani Reichert-Kądziołka uzurpuje sobie prawo - że jako osoba z siwiejącą już głową (wiek), może mnie, z zupełnie siwą głową – pouczać co przystoi, i „Czy warto aż tak tracić twarz…”
    Sugeruję zapoznać się z treścią sentencji wg Wergiliusza – non omnia possumus omnes – nie wszystko możemy wszyscy. Pełnomocnik procesowy Pani R. Nowak powinien wiedzieć, że wg kompetencji, Sąd Pracy nie rozstrzyga o właściwości gospodarowania funduszami inwestycyjnymi. Pozew o wszczęcie takiego postępowania nie został jeszcze wniesiony. Sąd Pracy – z powództwa Pani Renaty Nowak - zakończył postępowanie w sprawie rozwiązania z Nią umowy o pracę, nie nakazując ponownego zatrudnienia powódki.
    Jako świadek w wymienionym postępowaniu, traktuję pomówienie: „… jakie burmistrz usiłował sfabrykować…” jako – co najmniej - cyniczną zuchwałość.

    OdpowiedzUsuń
  2. CZY WARTO CZYTAĆ NASZĄ GAZETĘ „ZNAD POPRADU” ? - Część 2
    Nie znam, i nie chcę znać treści uzasadnienia wyroku w wymienionym postępowaniu, chociaż Pani Reichert –Kądziołka proponuje mi zapoznanie się z jego treścią – jak podaje:
    „…w urzędzie lub u mnie.” Należę do grupy osób, które popierają ludzi posiadających dorobek, wypełniając trudne zadania, w okresie pełnienia funkcji burmistrza.
    Jestem zadowolony, że w czasie kończącej się już kadencji, nasze Miasto i Gmina kierowana przez burmistrza Edwarda Bogaczyka uzyskała następujące wyróżnienia :
    - I miejsce w rankingu Gmin Sądecczyzny za Aktywność Inwestycyjną w roku 2012,
    - Złoty Klon za wybitne dokonania gospodarcze i ekologiczne,
    - I miejsce w rankingu gmin na Sądecczyźnie w ilości zorganizowanych imprez sportowych w
    w 2013 r.
    - Laureat plebiscytu na najlepszą inicjatywę lokalną realizowaną z Funduszy Europejskich, w
    Małopolsce – „Małopolska widać zmiany” w kategorii „Przestrzeń do życia”.
    Nie bagatelne są też odznaczenia dla samego burmistrza:
    - Srebrny Krzyż Zasługi dla Turystyki,
    - Złote jabłko przyznawane przez Starostę Nowosądeckiego,
    - Diamentowa Odznaka za Zasługi dla Rozwoju Handlu i Usług
    Generalnie chodzi o korzyść dla naszej społeczności, wynikającą z kontynuacji tego co rozpoczęto przez przygotowanych i wdrożonych do tego ludzi. Nadal jestem przekonany, że występuje bezwzględna konieczność budowy obwodnicy. Tę sprawę może najkorzystniej dopilnować właśnie Burmistrz Edward Bogaczyk. Szerzej o tym w gazecie Znad Popradu z września b.r. – Warto pamiętać o potrzebie budowy obwodnicy. Nie obawiam się, że „stracę fuchy”, które wg oceny Pani Reichert-Kądziołka są mało przydatne. Na szczęście, kompetentne osoby i instytucje nie podzielają przedstawionej oceny. Plotką zajmuje się, i korzystnie ją upowszechnia Pani E. Reichert- Kądziołka. Nie prowadziłem z Nią żadnej rozmowy, a jednak powołuje się na „rozpowiadania”. Odezwę o przyzwoitość podejmuję. Pozwolę sobie jednak mieć odmienną ocenę znaczenia tego słowa. Jan Kochanowski pisał:
    „Teraz jak w pieniądzach ludzie smak poczuli, Cnota i przystojeństwo do kąta się tuli.”
    Według słownika języka polskiego autorstwa M. Samuela Bogumiła Linde z 1858 r. przyzwoitość to: przystojność, godziwość.
    Przystojność, którą Łacinnicy zowią decorum, wielkie ma zalecenie i w sprawach boskich.
    Przystojność powinna być zachowana w uczynkach, mowach, postępkach, żeby się wszystko zgadzało z wiekiem, stanem, płcią.
    Przystojność jest, gdy to czynimy, co się zgadza z człowieczą zacnością.
    Sprawiedliwość uczy nas czynić, co przystoi, a od tego nas odwodzi, co przeciwko przystojeństwu.
    Skoro już „zaglądamy” do słownika Lindego, to donoszę, że nie występuje tam użyte przez Panią Reichert –Kądziołka słowo „draństwo”. Pochodna ( źródłosłów) „drań” znaczyła wówczas:
    deska darta, szczepna.
    Ddrzewa północnych krajów mniej są szczepnemi.
    Między krajowemi drzewami najbardziej szczepkie są dębina, sośnina, jedlina.
    Sadzę, że dość obszernie została przedstawiona etymologia wyrazu przyzwoity.
    Aktualne znaczenie prawie się nie różni od tego z ponad 150 lat.
    Znaczy ono: dobrze się prowadzący, będący bez zarzutu, nie budzący zastrzeżeń, będący na swoim miejscu, solidny, porządny moralny.
    Uwzględniając wyżej wykazane pomówienia, warto się zastanowić jak to jest z tą przyzwoitością u niektórych ludzi.
    Bogusław Stanisław Indyk

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wystarczyło na pisać to co na końcu czyli - IDŹ NA WYBORY!!! = po co i komu ten wykład? pani rodzinie, znajomym - rozumiem że pani otacza się rozumnymi, chyba że tu się mylę to wtedy jest to jak najbardziej uzasadnione

    pozdrawiam panią
    wykładowca chemii w biedronce

    OdpowiedzUsuń