Strony

poniedziałek, 2 kwietnia 2012


Szanowna Pani Redaktor,


zwrócenie się do Pani z prośbą o opublikowanie poniższego sprostowania nakazuje mi szacunek dla Czytelników Znad Popradu , a także dla  siebie samej.
Sprostowanie dotyczy tekstu opublikowanego w lutowym wydaniu pt. „Powrót do gry?”, ale tylko w części dotyczącej mojego życia prywatnego, którego autorka pozwoliła sobie na podanie informacji nieprawdziwych, a nawet kłamliwych.
Do pozostałej części tekstu odniosę się być może na blogu piwniczanin blogspot.com, z którego korzystam gościnnie, aby publikować moje teksty, zawsze pod własnym nazwiskiem, a nie anonimowo. Sama będąc na tym blogu tylko gościem i licząc na wyrozumienie Prowadzącego, zapraszam do przeglądania i czytania bloga, nie chcąc zajmować łamów Znad Popradu, potrzebnych dla innych publikacji.

I tak:
-          nieprawdą jest, że „ w roku 1978 państwo Jarzębscy świadomie wybrali na swoje miejsce do życia Niemcy Zachodnie”
-          prawdą jest natomiast, że zrobiła to tylko Barbara Schuster, ówcześnie Jarzębska
-          nieprawdą jest, że „ przed wyjazdem na zachód zmienili nazwisko Jarzębscy na Schuster”
-          prawdą jest, że na zachód wyjechała pani Jarzębska, nie zmieniając tego nazwiska
-          nieprawdą jest, że „ oddając dowód osobisty p. Schuster zrzekła się polskiego obywatelstwa”
-          prawdą jest, że zgodnie z ówczesnymi przepisami, oddając dowód osobisty, p. Schuster odebrała paszport upoważniający ją do podróżowania po całym świecie, nie zrzekając się obywatelstwa polskiego.

Pod koniec  studiów w Hamburgu krystalizowała się moja chęć pracy w administracji.
Warunkiem powołania na stanowisko mianowanego urzędnika wyższego szczebla było posiadanie obywatelstwa kraju, w którym podejmowało się pracę. Zaproponowano mi przyjęcie obywatelstwa niemieckiego, nie żądając zrzeczenia się obywatelstwa polskiego. Propozycję tą przyjęłam, jednocześnie wracając do mojego nazwiska rodowego, Schuster, w  pisowni takiej, jaką posługiwali się moi przodkowie.

Ulubiony przez panią Latałę-Ziębę system polityczny, z którym jednoznacznie kojarzony jest jej również ulubiony polityk, pan Leszek Miller, pozbawił mojego dziadka, nie pytając go nawet o zgodę, możliwości używania nazwiska Schuster, jako niezgodnego z zasadami polskiej pisowni.
Ot i cały dramat, że SZ, to teraz, gdy osławiony, a przez niektórych nadal z rozrzewnieniem mile wspominany system polityczny zakończył swój żywot, może być pisane też jako SCH.

Jeżeli pani Latała-Zięba sądzi, że wystarczy odpowiednie nazwisko, aby było „łatwiej o lepszą pracę, łatwiej o asymilację”, to myli się i to gruntownie.
Nazwisko, to trochę mało. Potrzeba głównie odpowiedniej porcji oleju w głowie, perfekcyjnej znajomości języka kraju, w którym się akurat żyje, stosownego wykształcenia i paru cech charakteru, które tej pani są raczej obce, no i pracowitości.

Jeżeli pani Latała-Zięba myśli, że wystarczy przespacerować się do jakiegokolwiek konsulatu polskiego, aby otrzymać polskie obywatelstwo, to odkrywa, jak mało wie o przepisach prawnych regulujących te kwestie.


Aby nie zdarzały się Pani w przyszłości podobne wpadki, jak zechce Pani informować Czytelników Znad Popradu np. o stanie moich kont bankowych, chociaż to poza Panią nikogo pewnie nie interesuje, radzę zwrócić się do żródła, czyli do mnie.
Mniej się Pani ośmieszy, mając wiedzę z pierwszej ręki, a nie jakąś tam własną, niepełną lub uzyskaną od nieudolnego doradcy czy marnego informatora.
Wstyd, pani Latała-Zięba, wstyd!
Ale może nie rozumie Pani znaczenia słowa wstyd, chociaż jest napisane poprawnie i po polsku.

 Nie jest łatwo mnie obrazić, ale tym razem zastanowię się, czy nie zaprosić Panią na przechadzkę do sądu, ponieważ ewidentnie wkracza Pani brutalnie i w niecnych zamiarach w obszar mojej prywatności, a przypominam, że nie jestem osobą publiczną, jak Pani, w swojej funkcji Przewodniczącej Zarządu Osiedla Majerz . Jeszcze bardziej naganne  jest to, że robi Pani to samo w stosunku do mojego małżonka. Nigdy nie słyszała Pani o Ustawie o ochronie danych osobowych? Szkoda dla Pani!                                                                                      Na początek oczekuję odwołania kłamstw, półprawd i obrzydliwych sugestii  zawartych w całym Pani tekście oraz przeproszenia mojego małżonka i mnie za ich rozpowszechnianie w naszej gazecie lokalnej Znad Popradu.

Wypraszam sobie też  i to zdecydowanie, obrażanie pana Burmistrza, o którym pisze Pani per Bogaczyk i podejrzewanie go o uprawianie prywaty.

Szanowna Pani Redaktor Naczelna,
oczekując tego, że zechce Pani zlecić do druku mój tekst w marcowym wydaniu Znad Popradu, pozdrawiam serdecznie!

Barbara Schuster
Piwniczna-Zdrój, marzec 2012
Ponieważ dzisiaj pojawił się w sprzedaży nowy numer Znad Popradu, a w nim przy łaskawym pozwoleniu Redaktor Naczelnej, Barbary Paluchowej, wydrukowano moje trzy zdania dotyczące tekstu pani Latały-Zięby, będzie czas, abym przedstawiła Państwu cały tekst mojego sprostowania, którego druku Redaktor Naczelna, łamiąc zapisy Ustawy Prawo Prasowe, mi odmówiła.Zapewne nie przeoczyliście Państwo krótkiej notatki Redaktor Naczelnej,w której tłumaczy, jak ona widzi budowanie przyjaznych społecznych emocji.Gdyby pani Paluch wiedziała o czym pisze, nie pisałaby takich cynicznych komentarzy. Nie miałabym żadnych powodów domagać się sprostowania, gdyby Redaktor Naczelna zachowała się w miarę przyzwoicie. Nie może przecież być tak, że pozwala na druk tekstu, którego autorka wchodzi bezceremonialnie i w złych zamiarach w życie prywatne innego człowieka, odmawia druku sprostowania i popisuje się swoimi mądrościami życiowymi.Można krytykować, dlaczego nie, można mieć inne, nawet zdecydowanie inne zdanie na wiele tematów, ale nie wolno reagować tak, jak robi to pani Paluch, która tłumacząc swoje decyzje, zasłania się wyższymi dobrami.Mam nadzieję, że Moderator tego bloga zechce opublikować moje sprostowanie.Barbara Schuster
Anonimowy pisze...
Ja tu czegoś nie rozumiem ,dlaczego pani Schuster ma się zająć problemem szkoły w Kosarzyskach ,przecież mamy burmistrza i radnych wybranych w demokratycznych wyborach,mamy całe grono pedagogiczne ,które w trosce o dzieci i stanowiska pracy powinni walczyć o dobrą kondycję szkoły. Mamy dyrektora ,który od dobrych kilkunastu lat zasiada na stanowisku i nie robi nic ,a właściwie robi wszystko by doprowadzić szkołę do upadku.Mamy jeszcze pana Litwina i cały ZEAS. jeśli ci ludzie mający do dyspozycji wszystkie możliwości prawno-administracyjne nie są w stanie poradzić sobie z problemem to dlaczego szanowny Obserwatorze tyle oczekujesz od pani Schuster.Kto był na zebraniu mieszkańców w Kosarzyskach wie ,że decyzja już zapadła.Dla naszych władz zabranie śmieci raz w miesiącu od mieszkańców z gór jest problemem ale codzienny dojazd małych dzieci z gór do szkoły w Piwnicznej to już żaden problem.
Obserwator pisze...
Pani Barbaro, no cóż... trudno nie zgodzić się z Panią w sprawie spotkania w szkole w Kosarzyskach. Rodzice zapewne "obudzą się" w chwili kiedy szkołę przejmie Stowarzyszenie (jakieś) i wprowadzi opłatę tzw. czesne. Zobaczymy co wtedy zrobią rodzice kiedy będą mieli z kieszeni wyciągnąć 500 pln co miesiąc za naukę swego dziecka. Wtedy będą krzyki, płacze itp. ... W sprawie (niestety muszę jeszcze raz użyć tego sformułowania) Pańskiej wojenki z Pania Lucyną Latałą - Ziębą to nie ja ją lansuję. Robią to Panie wzajemnie się prześcigając. Owszem, każdy ma prawo do obrony - obrony a nie polemiki i to do tego w czymś takim jak "Znad Popradu". Komu jak komu ale Pani nie trzeba tłumaczyć, że jeżeli ktoś mija się z prawda to sprawa ląduje w odpowiednich dla tej sprawy organach. Dlatego raz jeszcze apeluję o zakończenie sporów na kanwie naszych "gminnych mediów".