BALLADA O MARYNARZACH Z TYTANIKA powstała na przełomie lat 70/80. Jest aktualna do dzisiaj,niestety, w Piwnicznej bardziej. Nie będę pytać co autor /ANDRZEJ GÓRSZCZYK/ miał na myśli bo analogia do sytuacji w Piwnicznej są jaskrawe.
Załóż garnitur,wyczyść buty, Kolejny się zaczyna bankiet. Może po plecach cię poklepią, Może sternika buchniesz w mankiet.
Jeden na tysiąc tyś wybrany Idziesz na bal ze wspólnej kiesy, Śpi zmordowana praca załoga, Wy oblewacie wciąż sukcesy...
I znowu święto,znowu wstęgi, Piękne fasady podparte kijem. Lśnią kandelabry,dzwonią kielichy, Są pewne straty,ale my -żyjem.
My idziem naprzód,my wciąż w natarciu, Kłopotów żadnych nie ma już. Wdziera się woda,lecz krzyki majtków Skutecznie głuszy orkiestry tusz.
Szklanki zsuwają się ze stołu, Statek przechyla się na bok. Na kapitańskim mostku - panika. Ster się powoli wymyka z rąk. Dzwonnik,co dzwonić miał na trwogę Ma toastami ręce zajęte. Pasażerowie uparcie tańczą. Nie wiedzą, co się dzieje z okrętem.
Bo gdy Tytanik tonął, To też orkiestra grała. Bo gdy Tytanik tonął, To też był pełny szpan. Dowódca miał do końca Koszulę śnieżnobiałą A para szła za parą w tan.
BALLADA O MARYNARZACH Z TYTANIKA powstała na przełomie lat 70/80. Jest aktualna do dzisiaj,niestety, w Piwnicznej bardziej. Nie będę pytać co autor /ANDRZEJ GÓRSZCZYK/ miał na myśli bo analogia do sytuacji w Piwnicznej są jaskrawe.
OdpowiedzUsuńZałóż garnitur,wyczyść buty,
Kolejny się zaczyna bankiet.
Może po plecach cię poklepią,
Może sternika buchniesz w mankiet.
Jeden na tysiąc tyś wybrany
Idziesz na bal ze wspólnej kiesy,
Śpi zmordowana praca załoga,
Wy oblewacie wciąż sukcesy...
I znowu święto,znowu wstęgi,
Piękne fasady podparte kijem.
Lśnią kandelabry,dzwonią kielichy,
Są pewne straty,ale my -żyjem.
My idziem naprzód,my wciąż w natarciu,
Kłopotów żadnych nie ma już.
Wdziera się woda,lecz krzyki majtków
Skutecznie głuszy orkiestry tusz.
Szklanki zsuwają się ze stołu,
Statek przechyla się na bok.
Na kapitańskim mostku - panika.
Ster się powoli wymyka z rąk.
Dzwonnik,co dzwonić miał na trwogę
Ma toastami ręce zajęte.
Pasażerowie uparcie tańczą.
Nie wiedzą, co się dzieje z okrętem.
Bo gdy Tytanik tonął,
To też orkiestra grała.
Bo gdy Tytanik tonął,
To też był pełny szpan.
Dowódca miał do końca
Koszulę śnieżnobiałą
A para szła za parą w tan.