Strony

poniedziałek, 17 marca 2014


Na zebrania chodzę i będę chodzić, bo chcę wiedzieć, co dzieje się w moim najbliższym otoczeniu. 
A jak już chodzę, to i głos zabieram.
Ale obserwuję, ze burmistrz do zebrań coraz mniej się przykłada, aby nie powiedzieć wprost - przychodzi nieprzygotowany!
Tam gdzie spodziewa się "pyskatych" mieszkańców, bierze sobie swojego wicka na pomocnika.
Czasem udaje odważnego, myśląc, że jakoś da sobie radę, a może wicek odmawia pomocy, bo w końcu w niedzielę chce mieć czas dla swojej nowej rodziny.
Od lat obserwuję rosnącą pogardę burmistrza dla mieszkańców. wyraża się między innymi tym, że burmistrz mówi: "nie podoba się, to won z Piwnicznej", "nie masz drogi do swojego domu, to po co budowałeś się w górach?", "chcesz autem do domu dojechać? kiedyś dojeżdżałeś koniem, a potem traktorem, a teraz bzdety ci w głowie!".
A do "dumek" nad budżetem, to radzę zrobić tak jak p. Schuster na zebraniu w Kosarzyskach.
Powiedziała wprost, aby burmistrz nie nie zabierał czasu sobie i mieszkańcom cytowaniem kwot, których i tak nikt nie zapamięta.
Albo przygotuje sobie zestawienie dotyczące sołectwa lub osiedla, na którym akurat jest gościem.
Burmistrz zamilkł. A zaskoczony wicek też nie zabrał głosu na taką bezczelność tej p. Schuster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz