Strony

piątek, 21 lutego 2014

Cenię piwniczańskich autochtonów. Nie cenię ich i tylko ich. Cenię ich ponad tych, którzy autochtonami nie są. Innymi słowy: od przyjezdnych zwykłem wymagać więcej. Uważam, że oni winni przejść pewne-mówiąc kolokwialnie "wtajemniczenie". Nie uważam za równego autochtonowi kogoś, kto przyjeżdza do Piwnicznej z różnych przecież względów bo np. ładne widoki tu mamy, czyste powietrze czy blisko na Słowację. Takich ludzi znam wielu i zapewniam-mało kto z nich skłonny był do refleksji nt trudów życia mieszkania tutaj. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie katastrofalnej sytuacji finansowej miasta i gminy. Myślę także o trudzie życia w górach, pracy na roli, dojazdach do Nowego Sącza bądź dalej. Do szkół, do pracy. Tak każdego dnia. Kto to przeżywał od dziecka, ten rozumie. Tego tęsknota za Piwniczną zdala od niej będzie większa i nie sposób temu zaprzeczyć. No chyba, że kosmopolityzm w czystej postaci to naczelna zasada dla czyichś poglądów. Lecz także wtedy zrodzi się pytanie o szczerość i poświęcenie w pracy dla tej jednej i jedynej ojczyzny. Dla miasta, z którym czuje się więź od dziecka. Inna sprawa, że i ja sam, choć los rzucił mnie w inne miejsce, do innego miasta, nie mam odwagi, pomimo spędzonych tam lat i licznych przyjaciół twierdzić, że mam do nich żal, bo nie mogę określać się mianem 100% dajmy na to Warszawiaka. Tak ja to widzę.
Z innych spraw. Cywilizacja nasza, tj. łacińska, opiera sie m. in. na prawie rzymskim. Czy stąd mój nick "rzymianin"? Po części też. Zasadniczo jednak stąd, że-co autochtoni wiedzą, a przynajmniej niektórym obiło sie o uszy -Rzym to także...częsć Piwnicznej. Żeby to wiedzieć moja droga Nieautochtonko, trzeba nieco znać żartobliwe, czasami może nieco pogardliwe określenia z życia lokalnej społeczności. To zaś wiedzą raczej autochtoni i nie ma się tu o co obrażać. 

rzymianin

1 komentarz:

  1. Rzymianinie, strasznie się rozpędziłeś w tym udowadnianiu,że piwniczański autochton jest lepszy od kogoś, kto tu "tylko" mieszka. Jestem urodzona,wychowana w Piwnicznej. Znam "trud" mieszkania w górach, dojazdów do szkoły, do pracy.Jest on taki sam jak gdziekolwiek indziej,gdzie do przystanku PKS trzeba iść kilka kilometrów,potem dojechać MZK. Sprawdziłam. Kontynuuję pracę poza Piwniczną i za nic w świecie nie przeniosłabym sie do pracy tutaj, gdzie rządzi uważany za autochtona nieudacznik rodem z Muszyny, bo zmuszona byłabym wykonywać jego durnowate polecenia, potem ponosiłabym za to odpowiedzialność.A sprzeciwów ten autochton nie znosi.
    Powiedz mi,dlaczego wymagasz od tych przyjezdnych więcej? bo więcej widzą,bo nie zniszczą piękna, z powodu którego sie tu przenieśli? Ja mniejchętnie wracam do domu, bo gdzie nie spojrzeć to widać zniszczenia. Udało mu się nawet zniszczyć krajobraz, co wydawać by sie mogło niemożliwe. A jednak tak!
    Na niedzielny spacer nie mogę się wybrać na kicarzową alejkę, bo wycięto krzaki, stanowiace naturale bariery ochronne. Nie wdrapię się na Węgielnik,bo nie jestem w stanie wyjść po wybudowanych tam szpetnych schodach. Park Zdrojowy przestał istnieć...Czy nadal jesteś pewny,że osoba przybywająca skądkolwiek byłaby w stanie
    dokonać takich zniszczeń?
    A przecież ten cyniczny nieudacznik, jak i ja jedliśmy chleb nie tylko z wymienionych piekarni, ale ten najlepszy: od pana Hyli. Szkoła ta sama, takie same dojazdy po nauki. Żadne z nas nie pracowało na roli... I co ? I ja wolę choćby kosmitę, z którym można podjąć dialog,niż pysznego autochtona,który nie nie umie się wypowiedzieć logicznie.

    OdpowiedzUsuń