"Oda do
Edwarda"
Ojciec
narodu, Edward Bogaczyk
każdego
wyborcę złapie na haczyk
ba, mało
tego, sporo obieca
tunel,
łazienki – kasztany z pieca
Często
wyjeżdża, dużo pracuje
Bo kasy w
budżecie ciągle brakuje
Bardzo się
stara, dużo wysila
Dla niego
cenna jest każda chwila -
Bo
przecież dzieło niedokończone
Słowa
wyborcze niedowiedzione
Więc
rzuca Edward nie tracąc siły
Ekipę –
której każdy trud miły
Bo
przecież wiadomo – to pewna sprawa
Do każdej
roboty ona się nada
Bo
przedsięwzięcie właściwie ocenia
Ta nasza
nieszczęsna Drużyna Pierścienia
Wzorem
książkowym czarodziej na czele
Który
diamenty chowa w popiele
Po swej
prawicy sadza dość pewnie
Kmiecika
który byle co rzeknie
W dalszym
szeregu pospołu stoją
Osobistości
które nas doją
Dwudziestolecie
– bez mała minie
Odkąd ci
„mędrcy” rządzą nam w gminie
Każdy z
nich miglanc, podtatusiały
Niesie
przed szefem swój sztandar chwały
A damy
piękne, niedopieszczone
Traktują
petentów jak zło wcielone
Bo gdybyś
przyszedł na kawę i ciasto
One gotowe
Ci sprzedać miasto
Lecz jeśli
idziesz w konkretnym celu
To się
wygodnie rozsiądź w fotelu,
……..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz