Strony

piątek, 21 lutego 2014

Statystyka odsłon z 8.07 rano dnia dzisiejszego

Dziękujemy Piszącym, Czytelnikom i życzymy Wszystkim i każdemu z osobna sukcesu, którego chyba nie trzeba  nazywać ....

Ach, te sesje i komisje naszej(?) Rady!

Ach, te sesje i komisje naszej(?) Rady!
Od ponad trzech lat - nowa kadencja, nowa Rada, nowy Przewodniczący Rady i nowe porządki.
Czy wszystko nowe znaczy automatycznie lepsze, sprawniejsze, bliższe wyborcom?
No, niestety nie!
W "zamierzchłych" czasach (kadencja 2006-2010) ta postrzelona niepiwniczanka, którą wszyscy znamy, tak szarogęsiła się jako Przewodnicząca Rady, że na każdej komisji i sesji dopuszczała do głosu wszystkich, w każdym temacie i w każdej chwili.
Pilnowała tylko, aby kolejność mówców była uregulowana.
Pierwszeństwo w zabieraniu głosu mieli Radni, potem Sołtysi i Osiedlowi, a potem mieszkańcy, a nawet tacy, których nikt w Piwnicznej nie znał.
Tak się szarogęsiła, przepytywała pracowników, wymagała uzupełnień w dokumentacji i miała jeszcze wiele innych gorszących pomysłów. Trzeba było coś z nią koniecznie zrobić, aby nie utrudniała pracy burmistrzowi i jego sprawnym urzędnikom.
No i podjęto odważną, ach wręcz heroiczną decyzję o odczytaniu na sesji apelu do Radnych o odwołanie 
szefowej.
Ale tamta Rada,to była taka trochę inna niż ta obecna.
Teraz Rada jest solidarna, posłuszna i wygodna w sterowaniu.
A tamta? Apelu wysłuchała, uśmiechnęła się i o zgrozo-nie posłuchała. Nie uhonorowała nawet tego, że czytająca ten, przez kogoś innego zredagowany apel, to godna i dla swego osiedla wielce zasłużona matrona.
Matrona, odczytując apel tak się denerwowała i jąkała, że aż żal było słuchać.
Pisarz, a raczej pisarka tego apelu chyba przesadziła, bo matronie kazała czytać słowa, których matrona na co dzień nie używała. Może stąd te trudności w czytaniu?
A szefowa Rady? Zamiast zachować się honorowo i z płaczem wybiec z sali posiedzeń, posłuchać apelu i samej złożyć rezygnację, nawet z krzesła nie spadła i dalej rządziła.
Sprawiedliwość nierychliwa, ale jednak sprawiedliwa.
Matrona służy teraz burmistrzowi jako Radna i Osiedlowa w unii personalnej, a tamta szefowa Rady?
Może ktoś wie gdzie i jak znów rozrabia? Dajcie znać, bo warto ją mieć na oku! Taka, to zawsze może coś wymodzić!
A na sesje i komisje, choć po nowym porządku prowadzone, warto chodzić. 

Demokrata
"Bycie Europejczykiem, a szczególnie Piwniczaninem, jest super, RZYMIANINiE, wierz mi!"... 
Wykrzyknął zastępca burmistrza Tomasz Kmiecik, któremu wtórował Edward Bogaczyk
Naturalnie. Dlatego rządzący- w tym zasadniczo przyjezdni- mają Piwniczną w sercu. Pewnie wedle zasady: "Gdzie skarb twój, tam i serce twoje". Mając na uwzdze naturalnie dobre źródło dochodu z pełnienia urzędu jako przysłowiowy sklarb.
Cenię piwniczańskich autochtonów. Nie cenię ich i tylko ich. Cenię ich ponad tych, którzy autochtonami nie są. Innymi słowy: od przyjezdnych zwykłem wymagać więcej. Uważam, że oni winni przejść pewne-mówiąc kolokwialnie "wtajemniczenie". Nie uważam za równego autochtonowi kogoś, kto przyjeżdza do Piwnicznej z różnych przecież względów bo np. ładne widoki tu mamy, czyste powietrze czy blisko na Słowację. Takich ludzi znam wielu i zapewniam-mało kto z nich skłonny był do refleksji nt trudów życia mieszkania tutaj. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie katastrofalnej sytuacji finansowej miasta i gminy. Myślę także o trudzie życia w górach, pracy na roli, dojazdach do Nowego Sącza bądź dalej. Do szkół, do pracy. Tak każdego dnia. Kto to przeżywał od dziecka, ten rozumie. Tego tęsknota za Piwniczną zdala od niej będzie większa i nie sposób temu zaprzeczyć. No chyba, że kosmopolityzm w czystej postaci to naczelna zasada dla czyichś poglądów. Lecz także wtedy zrodzi się pytanie o szczerość i poświęcenie w pracy dla tej jednej i jedynej ojczyzny. Dla miasta, z którym czuje się więź od dziecka. Inna sprawa, że i ja sam, choć los rzucił mnie w inne miejsce, do innego miasta, nie mam odwagi, pomimo spędzonych tam lat i licznych przyjaciół twierdzić, że mam do nich żal, bo nie mogę określać się mianem 100% dajmy na to Warszawiaka. Tak ja to widzę.
Z innych spraw. Cywilizacja nasza, tj. łacińska, opiera sie m. in. na prawie rzymskim. Czy stąd mój nick "rzymianin"? Po części też. Zasadniczo jednak stąd, że-co autochtoni wiedzą, a przynajmniej niektórym obiło sie o uszy -Rzym to także...częsć Piwnicznej. Żeby to wiedzieć moja droga Nieautochtonko, trzeba nieco znać żartobliwe, czasami może nieco pogardliwe określenia z życia lokalnej społeczności. To zaś wiedzą raczej autochtoni i nie ma się tu o co obrażać. 

rzymianin

"No i całe szczęście, że "każdy ma swoje zdanie...."

Zatem chwała Ci droga komentatorko. Chyba nazbyt skrajnie podchodzimy do tematu bycia/niebycia Piwniczaninem. Pewnie dlatego, że przynajmniej u mnie sprawa ta wywołuje skrajne dość emocje. Nie bez kozery jednak. Odkąd bowiem zacząłem choć w małym stopniu interesowac się zagadnieniami z życia społeczno-ekonomicznego miasta i gminy, dochodzę do wniosków, że zbyt to wszystko trąci chęcią zapewnienia sobie dobrego w miarę statusu społecznego i materialnego przy tym w parze z wegetowanianiem przez lata na intratnym stołku przy minimum zaangażowania. To o włodarzach rzecz jasna. A to, że mogę mieć niepochlebne zdanie o rządzących, którzy z Piwniczną (w sensie pochodzenia)zbyt wiele wspólnego nie mają, nie powinno chyba zbytnio dziwić. Jeśli ktoś jednak jest zdziwiony, niech wraz zaprzestanie krytyki pod adresem obecnych naszych włodarzy (niegdysiejszych po częsci także), jeśli uważa ich za rdzennych Piwniczan

"Chodź na sesję! ale nie po to,żeby dialogować....."

Gazecie nie wierzyłem nigdy, gdy o kluczowe dla miasta sprawy chodzi. W gazecie warto poczytać poezje naszych lokalnych twórców czy inne wartościowe artykuły traktujące o życiu mieszkańców. Z pewnością nie pochylam sie nad słowami p. Bogaczyka czy społeczno-politycznymi tekstami firmowanymi przez p. Paluchową. Co do kondycji miasta i gminy: te rzeczy są znane bez obecności na sesjach. Kto chce, ten wie co się dzieje, jakie konkre4tne sumy zadłużenia odzwierciedlają stan naszej gminy. 

Nowy komentarz do posta "Czy te trunki wypijane a to "U Ignaca", a to "Pod Kasztanami ....."


"Ty chcesz mieć burmistrza, który będąc znajomym, ułatwi Ci życie, nie licząc się z resztą społeczności. To się nazywa ochlokracja"...z tym stwierdzeniem to lekka przesada. Nigdy nie wykorzystałem żadnych możliwości w oparciu o władzę lokalną. Być może dlatego, że interesują mnie zgoła inne zagadnienia, na innych obszarach prowadzę swoją, nazwijmy to aktywnosć bytowo-społeczną. Wypowiadałem sie raczej w kontekście ogółu mieszkanców Piwnicznej. A może inaczej: Kto odpowiadał za "sprowadzenie" do nas p. Leśniakowej? Kto i kiedy podejmował próby obronienia jej osoby i rządów a kto stał za jej odwołaniem? Jeszcze jedna sprawa w kontekście "krystalicznej czystości" byłej p. burmistrz; czy zarzuty względem niej nie miały natury...odmiennej? Tak wiem, została rehabilitowana. Gdzie jednak wtedy byli jej obrońcy? Nie nazbyt łatwo ją atakowano z każdej strony jakby masa społeczna działała na zawołanie jednej tylko osoby? Wygląda na to, że tak własnie to wyglądało. Dzisiaj podnoszą się nieśmiałe głosy, ze jednak Leśniakowa to dobra kobieta była. 

Nowy komentarz do posta "Rzymianinie! ja o zupie, Ty o ...historii....."

I dla mnie zagadnienia historyczne nie są obce. Zasadnicze powody upadku Najjaśniejszej RP to m.in: anachronizm systemów sprawowania rządów, lekceważenie żywiołów obcych-tak kulturowo, jak i duchowo. Środowiska duchownych wymieniają wśród przyczyn upadku także wspomnianą przez Ciebie tolerancję religijną (tak, tak) oraz plagę rozwodów. Nadto oczywiście rozdział mieszczaństwa od szlachty, zaś chłopstwa od tych pierwszych (generalnie ucisk chłopów)oraz porzucenie idei pracy współnej. Przy tym także nadmierny zbytek warstw panujących czy słabość władcy.Prawie tak jak obserwujemy to obecnie na arenie ogólnokrajowej, ba, naszej,lokalnej. Większość zaniedbań odnajduje swe miejsce także dzisiaj choć czasem w nieco zmutowanej formie.Znaczenia nabiera więc stwierdzenie, że historia lubi się powtarzać. 
Z ostatnią częścią Twej wypowiedzi (ws. uwarunkowań osobistych osób rzadzących) wypada się jedynie zgozdić.